Znasz to uczucie, gdy na drodze mija Cię samochód, który wcale nie wygląda tak staro, a jego zderzaki zdobią żółte tablice rejestracyjne? Tak, upływ czasu jest nieubłagany nawet dla prawdziwych motoryzacyjnych przebojów, a wiele modeli, które były popularne w latach 90., można już nazwać zabytkami. Są jednak takie auta, które nie muszą wcale się zestarzeć, by otrzymać miano klasycznego wozu. Tak zwane „współczesne klasyki” są dziś do kupienia u polskich dealerów i są to samochody, które w chwilę po wyjeździe z salonu mogą stać się częścią kolekcji.

Współczesne klasyki są z nami od lat. Nowe auta, o których wiadomo, że staną się cennymi klasykami zazwyczaj rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, choć nie jest to reguła. Czasami ich zakup wymaga trochę odwagi, a czasami odstania swojego w długiej kolejce. Zazwyczaj są to wersje specjalne i limitowane. Często – choć nie zawsze – są mocne, szybkie i stanowią szczytowe osiągnięcia inżynierów sportowych dywizji. We współczesnej ofercie producentów nie brakuje „przyszłych klasyków”. A oto kilka z nich.

Lexus LC 500 Convertible

Prestiżowe coupe Lexusa doczekało się odmiany ze składanym dachem. Samochód zbudowany na bazie luksusowego, japońskiego grand tourera łączy dwa światy. Futurystyczny design i linie zaczerpnięte wprost z konceptu, a z drugiej strony imponujący układ napędowy, którego sercem jest silnik, będący dziś prawdziwą rzadkością. 5-litrowe, wolnossące V8 napędza wóz, który po wyjeździe z salonu uświetni każdą kolekcję. Nie jest to jednak eksponat – inżynierowie Lexusa zadbali o to, by właściwości jezdne nie odbiegały od tych, które znamy z Lexusa LC z zamkniętym nadwoziem. Elektrycznie składany dach został precyzyjnie zaprojektowany i przetestowany by bezawaryjnie służyć przez długie lata. Cena tego modelu startuje z poziomu 642 000 zł, co w tym segmencie można uznać za bardzo sensowną propozycję.

Ford Mustang Bullitt

Limitowane wcielenie Forda Mustanga to drugi samochód w zestawieniu, który ma pod maską 5-litrowe V8. Wolnossący silnik ma jednak nieco inny charakter niż w Lexusie LC i nie pozostawia złudzeń, że siedzimy w samochodzie zza wielkiej wody. Skrzynia biegów? W wersji Bullitt jest to 6-stopniowy, ręczny mechanizm z przełożeniami tak długimi, że na samej dwójce można przemierzyć pół Polski. 460-konny silnik pozwala zostawić sporo gumy na asfalcie, a jego tylne koła chętnie rwą się do galopu. Odmiana Bullitt powstała na cześć kinowego hitu ze Steve’em McQueenem w roli detektywa Franka Bullitta i dziś jest jeszcze dostępna u dealerów. Łatwo przewidywać, że będzie lepiej trzymać wartość niż „zwykły” Mustang GT.

Toyota GR Yaris

Ten samochód pokazał niedowiarkom, że Toyota chętnie podejmuje odważne decyzje i w realizacji śmiałych projektów przekracza oczekiwania. Koniec z nudnymi samochodami – to hasło ucieleśnia Toyota GR Yaris, czyli 261-konny hot hatch z napędem na 4 koła, który na ulicy odwraca spojrzenia każdego miłośnika motoryzacji. Opracowany na bazie rajdowych doświadczeń GR Yaris okazał się być tak dobry, że wszystkie egzemplarze przeznaczone na polski rynek sprzedały się na pniu! Ci, którzy zarezerwowali swoją sztukę i czekali na nią w czasie przedsprzedaży, mają powody do zadowolenia. Ceny ofertowe aut odebranych z salonu poszybowały, a GR Yaris, choć podczas jazdy jest wręcz uzależniający, sprawdzi się także w roli lokaty kapitału. Sportowa Toyota w oficjalnych cennikach startowała z poziomu 143 900 zł, dziś na portalach ogłoszeniowych trudno znaleźć taki samochód w cenie niższej niż 170 000 zł.

Alfa Romeo Giulia GTA

Po paru latach rynkowej obecności Alfa Romeo napędzana silnikiem z genami Ferrari doczekała się wersji, która oddzieli pasjonatów od prawdziwych maniaków i… kolekcjonerów. Chodzi o Giulię GTA, która nie tylko oddaje hołd dawnym modelom w wyścigowej specyfikacji, ale jest prawdziwym autem torowym w ciele sedana z drogową homologacją. Widlasty silnik 2.9 bi-turbo został wzmocniony i generuje teraz 540 KM. Napęd trafia na tylną oś, a odmiana GTAm została dodatkowo odchudzona o 100 kg. Ten samochód bez wątpienia stanie się klasykiem, a cena przekraczająca 800 000 zł sprawi, że inwestycja jest porównywalna z zakupem nieruchomości. Ciekawe, czy w długim terminie stopa zwrotu okaże się podobna?

BMW M5 CS

Historia BMW z oznaczeniem CS zaczęła się już w latach 60. a skrót Club Sport od zawsze oznaczał najlepsze osiągi i limitowaną produkcję. Najnowszym modelem, który zyskał to zaszczytne oznaczenie jest BMW M5 CS, zaprezentowane na początku 2021 roku. Specjaliści z dywizji M wzmocnili silnik o 35 KM. Jednostka 4.4 V8 osiąga teraz 635 KM, a nadwozie jest lżejsze o 70 kg. Nowe M5 CS to jednak nie tylko osiągi (3 sekundy do setki i prędkość elektronicznie ograniczona do 305 km/h) ale i styl. Lakierowane na złoto felgi, subtelne karbonowe dodatki a także… żółty kolor laserowych świateł, który przypomina historyczne, wyścigowe modele BMW. Wersja CS kosztuje 849 900 zł, ale bez wątpienia zasługuje na miano przyszłego klasyka.

Renault Megane R.S. Trophy-R

Francuskie samochody mają swoich zwolenników i przeciwników, ale nikt nie odmówi trójkolorowym umiejętności robienia wyjątkowych hot hatchy. Od początku istnienia tego segmentu napędzała go francusko-niemiecka walka o klienta, któremu marzy się niedrogi, stosunkowo praktyczny samochód, który będzie oferował niezobowiązującą frajdę z jazdy. Cóż, Renault Megane R.S. Trophy-R nie sposób nazwać praktycznym, bo nie ma on tylnej kanapy, a oszczędności na wadze szukano zabiegami tak radykalnymi jak zastosowanie cieńszych szyb. Faktem jest, że Trophy-R będzie nieszablonowym klasykiem. 300-konny silnik napędza przednią oś, a inżynierowie Renault Sport zrezygnowali z wielu elementów wyposażenia, by uczynić ten samochód jak najlżejszym. Efektem tych wysiłków jest jeden z najbardziej ekstremalnych przednionapędowych hot hatchy na ziemi.

Dodaj komentarz